Naukowcy głowią się jak traktować koronawirusa

Naukowcy przewidują, jak w niedalekiej przyszłości może wyglądać przenoszenie się wirusa SARS-CoV-2. W swoich analizach oceniają sezonowość koronawirusa, poziom odporności oraz odporności krzyżowej na patogen.

Dotychczasowe doświadczenia dowodzą, że masowym zachorowaniom na COVID-19, nie dają rady systemy opieki zdrowotnej najbardziej zamożnych krajów. Brak skutecznej szczepionki powoduje, że zapobieganie chorobie sprowadza się do śledzenia kontaktów, kwarantanny i ograniczeń w przemieszczaniu się obywateli. Z tym jednak w Polsce nie jest najlepiej. Nie wdrożono technologii pozwalającej na precyzyjne określenie dróg zakażeń, nie ma testów, które mogłyby objąć, jeśli nie całe społeczeństwo, to wszystkie określone grupy ryzyka, w końcu polski system ochrony zdrowia jest niewydolny, o czym świadczy chociażby liczba zakażeń w placówkach medycznych, które – przynajmniej teoretycznie - nie powinny przyjmować  zakażonych.

Według naukowców z Uniwersytetu Harvarda - okresowe ograniczenia w kontaktach międzyludzkich, wprowadzone w związku z epidemią COVID-19, powinny być utrzymywane aż do 2022 r. o ile radykalnie nie zwiększy się wcześniej wydolności szpitali.

Długość trwania epidemii zależy w dużej mierze od kilku niewiadomych: opracowania skutecznej szczepionki, mechanizmu mutowania koronawirusa oraz tego, jak długo ozdrowieńcy zachowują odporność na wirusa (o ile wszyscy ją nabywają – co wciąż nie jest takie pewne).

Naukowcy podkreślają, że nawet jeśli uda się wyeliminować wirusa na tyle, aby przestał być zauważalny, konieczne będzie monitorowanie sytuacji, bo nawrót epidemii może nastąpić nawet w 2024 r. - twierdzą eksperci z Uniwersytetu Harvarda.

Autorzy artykułu przyznają, że restrykcje wprowadzane w walce z epidemią mają negatywne skutki gospodarcze, edukacyjne i społeczne jednak środki te są jedyną skuteczną bronią, jaką dysponujemy przeciwko koronawirusowi.

źródło: science.sciencemag.org