Dlaczego mycie rąk naprawdę może spowolnić epidemię

Po wybuchu epidemii 2019-nCoV, prawidłowe mycie rąk pozostaje najważniejszą radą urzędników zajmujących się zdrowiem publicznym.

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) doradza aby ludzie możliwie często myli ręce ciepłą wodą z mydłem. Mimo to wiele osób wyraża wątpliwości „czy coś tak prostego, jak podstawowa higiena osobista może mieć jakikolwiek wpływ na obniżenie wskaźnika zachorowalności?”.

Nowe badania z Massachusetts Institute of Technology w Cambridge rozwiewają te wątpliwości.  W badaniu, które pojawiło się właśnie w czasopiśmie Risk Analysis , wykorzystano modelowanie epidemiologiczne i symulacje oparte na wielkich zbiorach danych, aby ustalić, czy, a jeśli tak to w jakim stopniu lepsza higiena osobista może wpłynąć na tempo przenoszenia chorób.

Naukowcy pracujący pod kierunkiem prof. Christosa Nicolaidesa rozpoczęli od określenia ile osób myje ręce po skorzystaniu z toalety. Czyni tak 70 proc. ankietowanych, ale tylko co druga z nich potrafi to robić należycie.

Amerykańskie Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) podaje, że prawidłowe mycie rąk obejmować powinno także szorowanie powierzchni dłoni pomiędzy palcami i pod paznokciami. Każdy musi szorować dłonie co najmniej 20 sekund, a później spłukać ręce i osuszyć je czystym ręcznikiem.

Spośród osób, które myją ręce po skorzystaniu z toalety, wiele nigdy nie stosuje mydła i spędza mniej niż 15 s na higienie. Oceniamy, że co najwyżej 1 na 5 osób na lotnisku w ogóle myje ręce - napisali naukowcy w swoim opracowaniu.

Uczeni wykorzystali do analizy m.in. dane na temat lotów globalnych. W szczególności przyjrzeli się czasowi i odległości lotu, połączeniom oraz szacunkowej ilości czasu, jaki podróżni spędzają na lotniskach.

Na podstawie tych wielkości i danych z badań dotyczących interakcji ludzi z innymi osobami i ich otoczeniem - a także tego, co może to oznaczać dla potencjalnego kontaktu z patogenami - badacze zbudowali symulacje wzorów zarażenia.

Wskazano 120 lotnisk, które odgrywają zasadniczą rolę w rozprzestrzenianiu się czynników zakaźnych. Wyjaśniają jednak również, że niekoniecznie są to lotniska o największym natężeniu ruchu.

Na przykład lotniska w Tokio i Honolulu na Hawajach prawdopodobnie są strategiczne w rozprzestrzenianiu się chorób, ponieważ oferują bezpośrednie połączenia z wieloma największymi lotniskami na świecie. Nie generują one jednak największego ruchu. Te lotniska są także punktami tranzytowymi między znaczną liczbą krajów, zarówno na wschodniej, jak i zachodniej półkuli.

Podsumowując, czynniki te sprawiają, że takie porty lotnicze odgrywają kluczową rolę w rozprzestrzenianiu się chorób zakaźnych.

Naukowcy twierdzą, że gdyby więcej osób często i prawidłowo myło ręce, znacznie spowolniłoby to tempo rozprzestrzeniania się chorób.

W szczególności, gdyby 60 proc. a nie 20 proc. podróżujących samolotem utrzymywało czyste ręce, mogłoby to spowolnić rozprzestrzenianie się infekcji o prawie 70 proc. – oceniają naukowcy.

Prof. Nicolaides zauważa również, że pomocne w walce z wirusem może być dodanie większej liczby umywalek na lotniskach, nawet poza toaletami, aby zachęcić ludzi do częstszego mycia rąk.

Naukowcy twierdzą, że kolejnym pomocnym krokiem może być częstsze czyszczenie i dezynfekcja powierzchni na lotniskach, szczególnie tych, z którymi ma kontakt duża liczba osób.