Choroba? Cała nadzieja w internecie

Choroba? Cała nadzieja w internecie!

- Ludzie coraz częściej przedkładają rady pochodzące od uczestników forów dyskusyjnych nad diagnozy stawiane przez lekarzy – alarmuje dr Eric Topol, założyciel i dyrektor Scripps Research Translational Institute (USA).

- Nie myślałem, że dożyję czasów, w których coraz więcej osób umieszcza zdjęcia zmian chorobowych obejmujących głównie narządy płciowe i oczekuje porady od internautów – irytuje się dr Eric Topol.

O takim zjawisku mówi prof. John Ayers, pracujący na oddziale chorób zakaźnych i zdrowia ogólnego Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego. Według niego Facebook, Twitter wykorzystywane są do zgłaszania problemów zdrowotnych, niestety na większość wezwań o pomoc reagują osoby nie mające żadnego profesjonalnego związku z medycyną.

Dr Alicja Nobles, doktorant z Wydziału Lekarskiego Uniwersytetu Kalifornijskiego w San Diego przestrzega, że większości chorób przenoszonych drogą płciową, nie można dokładnie zdiagnozować online, zwłaszcza że ludzie najczęściej niewłaściwie opisują występujące objawy. To oczywiste, iż błędna diagnoza może spowodować duże szkody w zdrowiu nie tylko pacjenta, ale także innych osób, chociażby ze względu na niebezpieczeństwo przenoszenia infekcji.

Prof. John Ayers nadzorował badanie dotyczące społeczności korzystającej z platformy społecznościowej o nazwie Reddit, która jest szóstą najpopularniejszą witryną w Stanach Zjednoczonych i zapewne liderem forów dedykowanych problemom zdrowia.

Zespół analityków ocenił, że aktywność w tej grupie internautów podwoiła się od listopada 2018 r. Naukowcy naliczyli w ciągu roku 16 979 nowych wątków (po kilkadziesiąt dziennie). 58 proc. wpisów wiązała się z prośbą o poradę w sprawie konkretnych problemów z chorobą. Ok. 38 proc. osób szukających wskazań medycznych dołączało zdjęcia i filmy z chorobowymi zmianami.

Szukający diagnozy nie muszą długo czekać na reakcję internauów. Odpowiedzi na pytania napływają zaledwie w ciągu kilku minut. Tylko 10 proc. zgłaszanych problemów pozostawało bez odpowiedzi.

- Oczywiście duża część porad była niedokładna, a niektóre z diagnoz i zalecane sposoby leczenia mogły wyrządzić więcej szkody niż pożytku – przestrzega prof. Christopher Longhurst z UC San Diego Health.

Okazało się, że ok. 20 proc. osób z chorobami przenoszonymi drogą płciową, które były u lekarza - szukało potwierdzenia postawionej diagnozy przez specjalistę. Niemal 20 proc. spośród chorych chciało dociec z pomocą internautów dlaczego badający ich lekarze popełnili błąd przy diagnostyce! Na przykład trzymano się jak deski ratunkowej oceny, że zmiany na narządach płciowych są wynikiem wrastających włosów, a nie opryszczki świadczącej o chorobie wenerycznej.

Nie są odosobnione przypadki, odrzucania, potwierdzonych przez lekarzy tak poważnych chorób jak AIDS. Niektórzy ludzie do ostatniej chwili chcą łudzić się, że symptomy nie sprawdzą się w ich przypadku.

Według najnowszych doniesień z amerykańskich Centrów Kontroli i Zapobiegania Chorób (CDC) nastąpił alarmujący wzrost liczby przypadków trzech chorób przenoszonych drogą płciową: rzeżączki, chlamydii i kiły. Eksperci twierdzą, że wiele osób bagatelizuje objawy, skwapliwie zdając się na internetową poradę co do stanu ich zdrowia. W tej sytuacji choroba rozprzestrzenia się na partnerów.

Dr Eric Leas z University of California (San Diego), jeden ze współautorów analizy wyjaśnia: Ktoś może opublikować zdjęcie w internecie, ale w zasadzie nadal pozostaje anonimowy. To pomaga przezwyciężać zawstydzenie, jakie często wynika z konieczności pójścia do lekarza.  Wstyd powoduje, że wiele osób wzbrania się przed profesjonalną poradą, szukając wsparcia wśród społeczności podobnych jemu jednostek.

Lekarze twierdzą, że z tego nagannego zjawiska można by wyciągnąć pozytywne wnioski. Chodzi o rozwinięcie anonimowej pomocy lekarskiej w internetowej formule. Kłopotem może być system takiego finansowania porad, aby chory nie musiał ujawniać swoich danych.